I zaczęło się...
Data dodania: 2014-05-25
Witam wszystkich
Wielkie oczekiwania wreszcie się skończyły , po roku czasu przepychania się z urzędu do urzędu od wniosku do wniosku we czwartek przyjechała koparka o 6.00 rano i zaczeła kopać pod nasze malutkie marzenie . Powiem szczeże byliśmym szczęśliwi.
Jak już mamy pogode to oczywiście plan zakładał wykopanie i zalanie ław lecz po tych ulewach woda nie zdążyła jeszcze dobrze wyschnąść i po wykopaniu mieliśmy niezły basen a nie wykop do którego mogli byśmy lać beton a tu pompa przyjechała gruszka już czeka na wylanie betonu a my walczymy z wodą , po prostu masakra . .
Dobrze że jeden i drugi tata nie przejmowali się jak oni to mówią "pierdołami co tam woda damy rade -mówili" tylko jeden lał beton a drugi wylewał wode . Nie ma to jak zgrana ekipa i wszystko idzie do przodu . ławy zalane teraz szalujemy i końcem tygodnia może zalejemy fundamenty.
Wielkie oczekiwania wreszcie się skończyły , po roku czasu przepychania się z urzędu do urzędu od wniosku do wniosku we czwartek przyjechała koparka o 6.00 rano i zaczeła kopać pod nasze malutkie marzenie . Powiem szczeże byliśmym szczęśliwi.
Jak już mamy pogode to oczywiście plan zakładał wykopanie i zalanie ław lecz po tych ulewach woda nie zdążyła jeszcze dobrze wyschnąść i po wykopaniu mieliśmy niezły basen a nie wykop do którego mogli byśmy lać beton a tu pompa przyjechała gruszka już czeka na wylanie betonu a my walczymy z wodą , po prostu masakra . .
Dobrze że jeden i drugi tata nie przejmowali się jak oni to mówią "pierdołami co tam woda damy rade -mówili" tylko jeden lał beton a drugi wylewał wode . Nie ma to jak zgrana ekipa i wszystko idzie do przodu . ławy zalane teraz szalujemy i końcem tygodnia może zalejemy fundamenty.